Bartnik

Pasieka

w sercu malowniczego pasma Beskidu

Własna Pasieka

Siedzibą „Sądeckiego Bartnika” oraz pasiek rodziny Kasztelewiczów jest malownicza miejscowość - Stróże - na południu Polski, w sercu malowniczego pasma Beskidu Sądeckiego.

W naturalnym i czystym ekologicznie środowisku, wśród pół i łąk polskich Karpat rozmieszczono 1500 pszczelich rodzin. Nasza pasieka to gwarancja miodów najlepszej jakości, zarówno delikatnych, wiosennych, jak i ciemnych, spadziowych.

W pasiekach pozyskuje się wysokiej jakości miody odmianowe oraz inne produkty pszczele: pyłek kwiatowy, mleczko pszczele, wosk, propolis oraz pierzgę. Wędrówki z pszczołami na coraz to inne pszczele pastwiska zapewniają wysoką wydajność miodu.

Pokaż więcej

Firma napędzana pasją ”Sądecki Bartnik”

Sądecki Bartnik to firma rodzinna założona w 1973 roku w malowniczej miejscowości Stróże. Dla nas pszczelarstwo jest czymś więcej niż zawodem i pracą, jest autentyczną pasją, wynikającą z fascynacji pszczołami.

Obecnie „Sądecki Bartnik” należy do grona największych w Polsce firm oferujących miód naturalny oraz produkty pszczele. Nasze miody pochodzą z własnych pasiek, jak również pozyskiwane są od sprawdzonych polskich, światowych i europejskich pszczelarzy. Od kilku lat intensywnie promujemy nasze produkty na rynkach zagranicznych, oferując doskonały smak i wysoką jakość. Wysoce wykwalifikowana kadra, nowoczesny zakład i własne laboratorium, dają pewność, że oferowane miody spełniają wymagania jakościowe oraz pozostają zdrowe i smaczne.

A zaczęło się od jednego ula...

Byłem jeszcze uczniem szkoły podstawowej kiedy moja mama Maria, kupiła ul zasiedlony pszczołami, by miód był w domu do jedzenia i na wypadek grypy. Przyroda pasjonowała mnie zawsze, więc wiele czasu spędzałem na obserwacji pszczół i trzmieli oblatujących okoliczne łąki. Do dziś mam w pamięci pierwsze miodobranie - bez pszczelarskich narzędzi, z gęsim skrzydłem, złamanym nożem zamiast dłuta i sitem do mąki na twarzy. I smak pierwszego miodu z mojej „pasieki”! Nawet nie przypuszczałem, że ta prozaiczna czynność tak wpłynie na całe moje dorosłe życie. Pszczoły stały się moją największą pasją.

Zacząłem prenumerować „Pszczelarstwo” i czytać wszystko o pszczołach. To wtedy podjąłem świadomą, jak na tak młodego człowieka, decyzję - zostanę pszczelarzem, nie tylko z zamiłowania, ale i z zawodu.

Państwowe Technikum Pszczelarskie w Pszczelej Woli.

Będąc uczniem I klasy Liceum Ogólnokształcącego w Grybowie, w wielkiej tajemnicy przed rodzicami, napisałem do Państwowego Technikum Pszczelarskiego w Pszczelej Woli podanie z prośbą o informację o obowiązujących zasadach rekrutacji. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu i radości otrzymałem odpowiedź wraz z zaproszeniem na... egzamin z wiedzy pszczelarskiej. Zostałem przyjęty do PTP Pszczela Wola od razu do II klasy. W technikum zawiązały się pierwsze, trwające do dziś przyjaźnie z rówieśnikami, którzy również związali się zawodowo z pszczelarstwem.

Pierwszy staż zawodowy

Po skończeniu PTP Pszczela Wola podjąłem roczny staż w pasiece wdrożeniowej WOPR Sielinko koło Poznania. Moim mistrzem i mentorem był dr Józef Kalinowski.

Akademia Rolnicza w Poznaniu

Kolejne lata nauki to Poznań i tamtejsza Akademia Rolnicza. Moja pasja pszczelarska rozwijała się pod wielkim wpływem doktora Józefa Kalinowskiego. Temat mojej pracy magisterskiej była „Hodowla trzmieli” a moim promotorem był dr Ferdynand W.?

Pierwsza praca

Po powrocie w rodzinne strony, podjąłem pracę jako inspektor do spraw pszczelarstwa w Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej „Ziemi Sądeckiej” w Nowym Sączu.

Jednocześnie zaangażowałem się w tworzenie struktur Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Nowym Sączu (obecny Karpacki Związek Pszczelarzy), w którym przez 26 lat - z woli pszczelarzy - pełniłem funkcję prezesa zarządu.

Od tamtych lat wiele się zmieniło...
Przybyło współpracowników, zamówień, samochodów dostawczych. Powstała rozlewnia miodu na miarę XXI wieku z nowoczesnym laboratorium. Nasi synowie dorośli i ku naszej radości poszli w ślady rodziców...
Przybyło nam też przyjaciół, z których wielu choć nie zna się na pszczołach i pszczelarstwie, wolne chwile lubi spędzać na terenie naszego gospodarstwa. To także z myślą o nich stworzyliśmy muzeum pszczelarskie, otworzyliśmy gościnne podwoje restauracji „Bartna Chata”, firmowego sklepu „Miodowej Spiżarni” oraz domów gościnnych gdzie każdy wędrowiec znajdzie ciszę i wypoczynek.

Nie zmieniły się tylko pszczoły... Nadal poświęcamy im niemal każdą wolną chwilę, z dłutem i podkurzaczem w rękach...

Janusz Kasztelewicz

Sądecki Bartnik