Data: 18.01.2009
Kategoria:
Reportaże
Z wizytą w skansenie pszczelarstwa. Skansen Pszczelarski Sądecki Bartnik
I to z wizytą zupełnie przypadkową i nie zaplanowaną…
Jechaliśmy z Krzysztofem Szustką na spotkanie osób związanych z kreowaniem i promocją produktów lokalnych na obszarach Lader+ do Gorlic w Małopolsce. A że droga daleka, to podczas jazdy rozmawialiśmy żywiołowo o naszych produktach, producentach, radościach i kłopotach oraz planach na przyszłość. Dodatkowo nie wypuszczałam z rąk aparatu fotograficznego, starając się zwracać uwagę na ciekawe oznakowania atrakcji turystycznych przy głównych traktach komunikacyjnych. I pewnie gdyby nie ten aparat i zdjęcie, które zrobiłam, pojechalibyśmy dalej, nie zauważając szyldu ze strzałką do skansenu pszczelarstwa w Stróżach…
Niewiele się zastanawiając postanowiliśmy więc tam pojechać, zbaczając z trasy do Gorlic i ryzykując poważne spóźnienie… Strzałki wyprowadziły nas kilkanaście kilometrów od trasy głównej do urokliwego wręcz miejsca. Oto naszym oczom ukazał się wielki teren, którego każdy zakątek wskazywał na długie i silne związki z pszczelarstwem.
Skansen pszczelarstwa powstał dzięki inicjatywie Sądeckiego Bartnika. Jak się okazuje, miejsce to jest bardzo dobrze znane pszczelarzom, podobnie jak Kamianna. Sądecki Bartnik to największa firma pszczelarska w Polsce. Ich gospodarstwo pasieczne składa się aż z 800 pni! Poza produkcją i sprzedażą miodów (nawet do USA!) firma zajmuje się również działalnością propagującą pszczelarstwo, edytorską i edukacyjną. I właśnie skansen pszczelarstwa tę ostatnią funkcję spełnia. Może tu przyjechać każdy i każdy znajdzie coś dla siebie. Na terenie skansenu znajduje się bowiem muzeum pszczelarstwa, gdzie zgromadzono wiele starych tradycyjnych narzędzi, którymi przed wiekami posługiwali się bartnicy. Na całym terenie poustawiane są barcie, kłody, kószki, wszelakie ule, starsze i nowocześniejsze, małe i duże, drewniane i styropianowe, ule pochodzące z wielu stron dawnej Polski, ule o ludzkich twarzach, w kształcie kościołów i kapliczek, ule kolorowe, jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne. Od zeszłego roku odbywają się tu bartnickie plenery rzeźbiarskie, których uczestnicy wykonują kolejne kłody i ule, o ludzkich kształtach i gabarytach. Każdy jeden to swoiste dzieło sztuki. Rodziny z małymi dziećmi mogą spędzić aktywnie czas na bartnickim placu zabaw, gdzie wszystkie przedmioty wykonane zostały z drewna i mają kształt któregoś z przyrządów czy przedmiotów pszczelarskich…
Zmęczeni zwiedzaniem wszystkich ustawionych barci i uli, a nawet zabawą, udaliśmy się z Krzysiem do Bartnej Chaty na pożywny posiłek. I tu przeżyliśmy kolejną niespodziankę. Ponieważ Bartna Chata w całości tematycznie związana jest również z pszczelarstwem, nawet w menu. I tak, w oknach i drzwiach małe witrażyki z ulami i pszczołami, w okienkach firaneczki „zazdroski”, z wyhaftowanymi pszczółkami, na ścianach obrazki „landszafciki” z wystawionymi na pożytki ulami, jako dekoracje stare sprzęty pszczelarskie, ze wszystkich kątów spogląda na nas z góry postać św. Ambrożego, patrona pszczelarzy, na stolikach zamiast cukru kanki z miodem do słodzenia herbaty, w centralnym miejscu restauracji, obok starego pieca kaflowego, stoi stół a na nim kosze ze wszystkimi produktami pszczelimi, od różnorakich miodów (a rejon ten obfituje w jasne, delikatne miody wiosenne oraz miody spadziowe pochodzące z olbrzymich areałów lasów jodłowych i świerkowych), przez miody pitne, propolis czy pyłek kwiatowy. W menu potrawy, gdzie do każdej dodatkiem jest miód, a same nazwy nawiązują do pszczół, miodu, pszczelarstwa. Herbata zamiast cukrem, słodzona jest miodem. Ba! Można nawet zamówić kawę z dwójniakiem!
Pożywieni i w coraz większym zachwycie udaliśmy się dalej, do Bartnej Spiżarni… a tu kolejna niespodzianka. W tym małym sklepiku, całym w drewnie, aż roiło się od wszelakich produktów pszczelich. Oczywiście zanim zdecydujemy się na jakiś miód, możemy każdego skosztować – na stoliki stoją bowiem małe słoiczki do degustacji. Na zawieszonej tablicy można dowiedzieć się wszystkiego o leczniczych właściwościach poszczególnych gatunków miodu. Zakupić można orzechy laskowe czy arachidowe w zalewie miodowej. Kusi szafa z miodami pitnymi… Na ladzie miodowe cukierki, gumy do żucia, karmelki z miodem, miodowe bloki… Obok nich mnóstwo gadżetów – pamiątek, gdzie każdy chce się mieć, począwszy od magnesów na lodówkę, przez gliniane figurki św. Ambrożego, dzwoneczki gliniane z pszczółkami, małe i duże figurki ze sznurka w kształcie uli, a obok kosze z miodowymi kosmetykami i lekami, wiadomo, dobrymi na wszystko – rany i ranki, spierzchnięte usta, popękaną skórę, kropelki na nadciśnienie, tabletki na ból gardła… W kącie elegancki regał z literaturą pszczelarską dla fachowców i pasjonatów, ale i „zwykłych” czytelników, chcących dowiedzieć się więcej o pszczelarzeniu, wierzeniach i obyczajach pszczelarzy polskich, barciach, kłodach, kószkach i ulach polskich, właściwościach leczniczych miodów…Bartna Spiżarnia w sezonie turystycznym oferuje nawet warsztaty edukacyjne dla najmłodszych…
W sumie spędziliśmy tam 2 bite godziny, nie wiedząc kiedy ten czas zleciał …Z głowami pełnymi wrażeń i nowych inspiracji oraz pustymi portfelami oraz ciężkim sercem ruszyliśmy w dalszą drogę na warsztaty do Gorlic.
foto: Krzysztof Szustka