Data: 19.01.2009
Kategoria:
Apimondia
XL „Apimondia” – Melbourne 2007 (cz. 2)
W ramach kongresu zaplanowany był jeden całodniowy wyjazd do pasiek w okolicach Melbourne oraz oferta specjalna – płatna ekstra – tygodniowe wycieczki przed i po kongresie.
Piszę w liczbie mnogiej, ponieważ dzięki polskiej solidarności pszczelarskiej – tu należą się podziękowania dla J. Kasztelewicza – i życzliwości prezydenta Słoweńskiego Związku Pszczelarskiego Franka Šivica wraz z kolegą Jackiem Wojciechowskim, mieliśmy okazję zwiedzić pasiekę Gelly’s Honey.
Pasieka Gelly’s Honey.
Wycieczka do pasieki zorganizowana była dla kilkudziesięcioosobowej grupy włoskich pszczelarzy, a przewodnikiem był wspomniany prezydent Frank Šivic. Po około trzech godzinach jazdy autokarem na północny-zachód od stolicy stanu Victoria dotarliśmy do Maryborough, gdzie czekał już na nas jeden z właścicieli pasieki. W tej części stanu Victoria roczne opady nie przekraczają 1600 mm. Średnia wydajność miodu w Victorii to 91,6 kg/ul. W tych warunkach dwóch wspólników Gelly’s Honey gospodaruje w ośmioramkowych Langhstrotach, utrzymując 1100 rodzin pszczelich. Gospodarze oprowadzili nas po tzw. plancie, pokazując zaplecze gospodarcze pasieki. Zapoznaliśmy się z sprzętem używanym w pracowni miodowej, obejrzeliśmy magazyny i sprzęt do transportu uli. Oczywiście nie zabrakło pytań i dyskusji na temat warunków ekonomicznych, pożytkowych i klimatycznych. Włoscy koledzy, mimo braku znajomości angielskiego, bardzo skrupulatnie o wszystko wypytywali za pośrednictwem Franka Šivica. Polska „delegacja” , czyli Jacek i ja, korzystając ze swobody językowej, zaczepialiśmy to jednego, to drugiego właściciela, to personel, wypytując o blaski i cienie tutejszego pszczelarstwa.
W tym najmniejszym kontynentalnym stanie australijskim (za wyjątkiem Terytorium Stołecznego) produkuje się 23% miodu całej Australii. Cena oferowana pszczelarzom w hurcie to 3 dolary australijskie, a koszty produkcji to 2 dolary. Istotnym czynnikiem wpływającym na zarobki w tej trudnej profesji na antypodach jest stosunek australijskiego dolara do dolara amerykańskiego. Im miejscowa waluta jest silniejsza w stosunku do amerykańskiej, tym mniej australijskich dolarów dostaje pszczelarz za 1 kg miodu.
Cena na tutejszym rynku dyktowana jest przez cenę światową, a ta jest określana w walucie amerykańskiej, stąd taka prawidłowość. Niestety, wzrost gospodarczy w Chinach napędza gospodarkę australijską opartą na surowcach naturalnych, a to powoduje od ponad dwóch lat wysoki kurs miejscowej waluty.
Nasi gospodarze prowadzą gospodarkę wędrowną. Dużym ułatwieniem przy tej skali produkcji jest sprzęt mechaniczny (wózki widłowe, specjalistyczne auta itp.) i czteroulowe palety. Pszczoły ze względu na temperatury i bezpieczeństwo transportowane są w nocy. Przewozi się je z otwartymi wylotkami.
Głównym pożytkiem są eukaliptusy, np.: Yellow box, Ironbark, Grey box, Mallee box oraz żmijowiec babkowaty, a z roślin uprawnych rzepak i lucerna. W Victorii uprawia się dużo migdałów i owoców pestkowych, a w dolinie rzeki Murray lucernę i koniczynę.
Wielu pszczelarzy świadczy usługi zapylania, głównie w sadach i na plantacjach migdałów oraz melonów. Wartość ekonomiczną zapylania dla gospodarki australijskiej szacuje się na 1,2 do 1,8 miliarda dolarów australijskich. Opłaty za zapylanie pobierane przez pszczelarzy to od 40-80 $ AUD/ul.
Zyski czerpane z zapylania stanowią tylko 5-6% zysków z krajowej produkcji miodu. W skali kraju wynoszą 3,5 mln dolarów. Rocznie w całej Australii pozyskuje się od 20 do 30 tysięcy ton miodu i od 330 do 500 ton wosku. Średnio na każde wywirowane 55-60 kg miodu pozyskuje się 1 kg wosku (głównie z odsklepin).
Blaski i cienie pszczelarstwa na antypodach.
Do blasków pracy z pszczołami na tym dalekim kontynencie zaliczyć należy brak warrozy, a w Australii Zachodniej brak zgnilca europejskiego i małego chrząszcza ulowego. Pomijając wyśmienite warunki klimatyczno-pożytkowe, należy pamiętać, iż bogata miejscowa flora nie ma jakichkolwiek więzi ewolucyjnych z pszczołą miodną obecną tu od 1810 roku. Rośliny są przystosowane do dużych zapylaczy, takich jak ptaki, nietoperze, oposy i inne małe torbacze. Głównym atraktantem roślin dla tych zapylaczy są ogromne ilości nektaru, a pyłek pełni tylko rolę nośnika informacji genetycznej. W efekcie wiele lokalnych roślin wytwarza pyłek ubogi w białko i inne substancje odżywcze cenne dla pszczół.
Tekst: Piotr Okniański – „Pszczelarstwo do góry nogami” (w: ”Z pasieką w świat” – „Pasieka” nr 6/2007).
Foto: Janusz &Tomasz Kasztelewicz©Sądecki Bartnik 2007. All rights reserved.